0

0 Nie ma w nim matki, to znaczy jest, ale urodziła dziecko w…

Nie ma w nim matki, to znaczy jest, ale wyrzuciła dziecko do śmieci. — Jak to wyrzuciłeś? — Mykoła ma katar w nogach, — co ty wymyślasz?

Mykoła podszedł do pomalowanych na biało drzwi sali szpitalnej i cicho zapukał: przyszedł odwiedzić żonę i córkę przed jutrzejszym wypisem. Asia siedziała na łóżku i karmiła dziecko. „Niech zobaczę, jak ona je” – Mykoła nie mógł się doczekać, by sprawdzić wróżby, o których jej i jej mamie opowiadała ciotka. I powtarzała raz po raz, że jak będzie jadła łapczywie, to będzie praktyczna w życiu, wybredna. Cóż, jeśli mimowolnie ssie pierś, poczekaj na zdeprawowaną damę. Mykoła pracował w zakładzie obronnym. „Awangardy” cudem nie zamknięto, ale dyrekcja musiała przejść na autonomię, żeby ratować miejsca. A Mykoła był dumny ze swojej robotniczej dynastii, bo jego ojciec i wujek pracowali w tej fabryce, a teraz on i jego brat. Dlatego nie było dobrze mieć młodą damę w rodzinie robotniczej. Dziecko ssało łapczywie, z niecierpliwością, i zadowolony Mykoła zaczął delektować się rozmową z ciotką. — Cicho bądź, bo inaczej obudzisz córkę. Po prostu ją ułóż do snu — Asia skinęła głową w stronę łóżeczka w kształcie korytka, a Mykoła ze zdziwieniem znalazł tam jeszcze jedno dziecko. — W jaki sposób? Kto to jest? Zmieszany i zaskoczony Mykoła wyglądał tak zabawnie, że Asia prychnęła, ale zaraz spojrzała na niego surowo. — Jak to kto? Twoja córka, kopia twojej matki, również zaciska usta, gdy jest nieszczęśliwa, lub kłania się, gdy jest zadowolona.

Mykoła nie pamiętał, żeby jego matka tak robiła. Zajrzał do kołyski. Dziewczyna spała i cicho chrapała. Nic w jej rysach nie przypominało jej matki, raczej była podobna do niego i trochę do Asi, ale Mykoła roztropnie o tym milczał.Zapytał żonę o coś jeszcze: — A więc kogo karmisz? — To jest Ivanko, czyż nie ładny? — Twarz Asi rozjaśniła się uśmiechem, — tu go karmimy. — Jak się odżywiasz? A gdzie jest jego matka? — Mykoła nie rozumiał, dlaczego ten dziwny chłopak był w ramionach żony, i nie tylko tam był, ale jak się miał… Mykoła spojrzał niezadowolony w stronę dziecka: zachowywał się, jakby nic się nie stało. — I żona też — pomyślał Mykoła o Asi — w naturze na przykład samica w żadnym wypadku nie nakarmi cudzego szczenięcia. A oto jego córka — Mykoła spojrzał na łóżeczko — leży sama w łóżeczku, a ona — Mykoła spojrzał na żonę, — kogo skarbiec wpuszcza na swoje łono. — Nie ma matki, to znaczy ma, ale ona wrzuciła dziecko do kanalizacji. Kolya, możecie sobie wyobrazić, urodził się w noc Trzech Króli, kiedy urodziła się też nasza córka — ćwierkała radośnie Asia, kołysząc chłopca, który dalej ssał pierś — został znaleziony kilka godzin później nad ranem . — Jak to wyrzuciłeś?

— Mykola ma katar w klatce piersiowej, — co ty wymyślasz? Jak to możliwe: wrzucić dziecko do… — jąkał się Mykoła, bo nie potrafił nawet powiedzieć, gdzie to dziecko zostało wrzucone. — I tak, studentka urodziła sama w akademiku po cichu i wyrzuciła. My, cóż, różne matki, które mają mleko, karmimy go już trzeci dzień — Asia radośnie patrzyła na dziecko w swoich ramionach, a Mykoła poczuła coś w piersi. — A co się z nim stanie? – po co pytał żonę, zdając sobie sprawę, co czeka tego trzydniowego chłopca, który w rzeczywistości jest okrągłym sierotą. — Kol, rozmawialiśmy tu z matkami, lepiej by było, gdyby został adoptowany od razu. Chciałeś syna… — Asia spojrzała błagalnie na męża. Mykoła znał to błagalne spojrzenie swojej żony: kiedy tak wyglądała, po prostu nie mógł jej niczego odmówić. Ale tutaj… to nie są miękkie meble dla ciebie, na które Asa namówiła ją, żeby wydała całą wypłatę urlopową, to jest żywa osoba. — Nawet nie myśl — Mykoła nieśmiało spojrzał na żonę — Na pewno urodzisz drugiego chłopca. Asya pochyliła głowę nad dzieckiem, jakby zamierzały jej go odebrać siłą. Jej ramiona się trzęsły.

„Asia, no nie trzeba, no nie płacz, na pewno ktoś go przygarnie” – zaczął Mykoła namawiać żonę, ale ona przylgnęła do dziecka, jak do jakiegoś skarbu, który miał jej zostać zabrany, i ona by umarła. — Ty… — szlochała Asia, — nie rozumiesz… nie wiesz… — i Asia znów wpadła na dziecko. — No, taki już jestem, bezduszny — mruknął zdezorientowany Mykoła, bo żona już drugi raz dzisiaj zrobiła na nim magiczną sztuczkę. — Nie wiesz… Lekarz powiedział: — Asia zamilkła i napięła się. Resztę słów wypowiedziała jak dziecko, nie podnosząc głowy — mój lekarz powiedział, że nie będę miała więcej dzieci. — Asia powiedziała to wszystko jakimś niewyraźnym głosem i ryknęła. — Nie płacz, uspokój się, Asyu, no, no, nie płacz, moja droga. Mykoła był kompletnie zdezorientowany, nie wiedząc, jak uspokoić żonę. Nie będzie już dzieci… Co teraz zrobić? Zniknąć? … I nagle przypomniałem sobie. — Nie rycz a mleko zniknie. Asia natychmiast zamilkła. „Więc położyłeś go gdzieś” – nie mógł się oprzeć Mykoła, wskazując na dziecko, za którym chowała się przed nim jego żona.

Już jedną postawiłem — odpowiedziała ostro Asya, a Mykoła się przestraszył: agresywna Asia była straszniejsza niż wilczyca i lepiej nie doprowadzać jej do takiego stanu. Asia ze złością spojrzała na męża: — Każdy ma prawo do własnej rodziny, a ten dzieciak ma takie prawo. — I nagle zachoruje, a potem nie wiadomo, jakie jest jego genetyczne dziedzictwo — Mykoła chciał znaleźć jakiś argument, żeby wytłumaczyć jej Asie całą absurdalność jej propozycji. — Kolya, ale przeżył, mimo mrozu, tak silnego, że tej nocy było prawie trzydzieści stopni, pamiętasz. Leżał nago w zsypie na śmieci przez kilka godzin, co oznacza, że ​​Bóg chce, żeby dziecko żyło i nie zostawi go — Kolyę poruszyło zdjęcie: zsyp na śmieci, a w nim nagie, bezbronne dziecko. — Mda, no, historia — Mykoła nie wiedział, co robić. W tym czasie spadło na niego tyle wiadomości, że kręciło mu się w głowie: nie będą mieli więcej dzieci. Kto ich zna, ci lekarze, ale skoro tak powiedzieli, to co teraz zrobić? Mykoła westchnął i zajrzał do łóżeczka… a tu jest podrzucanie, zaczął myśleć, ale Asia dalej coś mówiła, a Mykoła wpatrywał się w żonę.

„Mykołka, to zrządzenie Boże, że trafił do naszego szpitala położniczego” – zaczęła ponownie Asya. — Spokojnie, musimy to przemyśleć, spodziewaliśmy się córki przez dziewięć miesięcy… Asya przerwała mężowi: — Nie spodziewałeś się córki, co powiedziałeś? zapomniałem! Chwaliłeś się wszystkim, że będziesz miał syna, dopóki ciotka nie odwróciła nosa do twojego brzucha. Mykoła przypomniał sobie, jak ciocia wcześniej określała płeć przyszłego dziecka po kształcie brzucha, co trochę niepokoiło przyszłego tatę. „Dobrze” – przyznał – „jeszcze nie przyzwyczaiłem się do jednego dziecka, a ty od razu proponujesz mi drugie” – Mykoła był zadowolony ze znalezionego argumentu. — Przyzwyczaisz się do dwóch na raz — logika żony była jak zwykle niewyobrażalna i przez to urocza — urodził się tego samego dnia co nasza córeczka — można to zapisać jako bliźnięta. — Cóż, jak wyjaśnimy naszym krewnym? Mikołaj nie poddał się. — A co im do tego? Radość będzie podwójna. Wnuczka i wnuk naraz. Dogodzimy wszystkim, dziadkom i babciom, waszym i moim — Asia pokręciła nosem, a Mykoła rozweselił się. Uwielbiał, gdy Asya to robiła, bo to okazywało jej pewność siebie. — Wszyscy tutaj nazywają go Iwanem. I tak go nazwiemy, dobrze? — Dlaczego? – zapytał Mykoła, czując się jak idiota.

Dlaczego to się tak nazywało? Ivan, który nie pamięta swojej rodziny, czy wiesz, kim on jest? Cóż, tak właśnie skończył ten dzieciak bez korzeni. Oczywiście nie z własnej winy — Asia pospieszyła z przemówieniem, bo widziała, jak spięty jest Mykoła. — Jak chcieliśmy nazwać naszą córkę? „Hannuseya”, uśmiechnął się szczęśliwy ojciec, „jak moja matka, to znaczy moja babcia”. — Tutaj Anya i Vanya wywodzą się od imienia jednego świętego. — Jak to, od jednego? — znaczenie słów Asi dotarło do Mykoły w kawałkach: jego mózg zamienił się dziś w domowy pecet, którego RAM nie wystarczał do pracy na pełen etat. — Iwan to imię, które pochodzi od bizantyjskiego imienia Ioann, — Anna i Iwan, to jak Jewgienij i Jewhen, rozumiesz, prawda? Rozumiesz, że to nie tylko to. To jest łaska w kwadracie. — Na którym placu? — warknął Mykoła. „Cóż, przetłumaczone z hebrajskiego, Anna i Iwan są łaską Bożą” – wyjaśniła Asia. — Grace… — Kola, wygląda jak ty! Ma twoje wycięte oczy i są tak samo błękitne jak twoje, kiedy jesteś szczęśliwy! «Łóżeczko już kupione» Mykoła zaczął opowiadać o tym, co czeka Asyu w domu i od razu przerwał, bo…

Mykoła odruchowo spojrzał na dziecko, a dziecko, jakby rozumiejąc, o czym rozmawiają, otworzyło oczy, by mu się przyjrzeć. Mykoła nawet zamarł na chwilę pod tym nagłym spojrzeniem. — Wania i Ania… No cóż, wyszedłem wtedy — Mykoła tupiąc przy łóżku swojej żony, spojrzał na łóżeczko, w którym spała jego córka. — Gdzie idziesz? Nie musisz iść dzisiaj do pracy — martwiła się Asia: dobrze przestudiowała harmonogram męża i wiedziała, że ​​Mykoła ma w poniedziałek dzień profilaktyczny. — Jak dokąd? Trzeba jeszcze sporządzić dla niego dokumenty – wskazał głową w kierunku dziecka – tak łatwo nam go nie oddają. Łóżeczko jest również potrzebne. — Kola! Mikołka! — Asia wzięła się w garść, ostrożnie położyła zawiniątko z dzieckiem na swoim łóżku i rzuciła się na męża, — wiecie kto? — Mykoła wiedział, co będzie dalej, a szczęśliwy, błogi uśmiech, jakby sklejony, zamarł mu na twarzy — jesteście najlepsi! Najlepszy mąż i ojciec! „No, to wszystko, już mnie nie ma” – zawstydził się Mykoła – „przestań, bo nagle ktoś przyjdzie, pielęgniarka jest”, ale Asi nie można było powstrzymać: całowała ją Kola, jej dobra Kola, jej bez nadzoru Kola, do którego ich dwójka dzieci jest podobna, co oznacza, że ​​oni też wyrosną na dobrych. Jak postąpiłbyś na miejscu tych młodych rodziców, czy odważyłbyś się na taki czyn?

admin

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *